Kontakt: tomaszkaplanek@gmail.com | Fragment książki:

Noc orszakiem głębokich cieni wkroczyła w zakamarki umysłu oplatając go  czarną nicią niepamięci i już tylko uderzenia serca przypominały o tym, że żyję. Miarowo dudniły odmierzając minuty istnienia rzeczywistości snu w jaki powoli zapadałem. Umysł podsuwał coraz to nowe obrazy dnia, które formowały się w logiczną dla uśpionego umysłu całość i nagle stanąłem przed kościołem nad którym kłębiły się  ciemne chmury rozświetlane przez skrzący się srebrem księżyc. Budowla była kamienna, zbudowana na planie kwadratu z podłużnymi oknami, na dachu znajdowała kopuła którą zwieńczał etiopski krzyż. Rozejrzałem się wokół - cisza i pustka pchnęła mnie ku wejściu. Powoli jak w zwolnionym filmie przesuwałem się po kamiennych schodach ku osłoniętemu kotarą wejściu. Czerwony arras zasłaniał wnętrze. Odsuwając go poczułem chłód miejsca do którego wchodziłem, jeszcze dwa kroki i oczom ukazał się przedziwny widok. Na środku kaplicy stała złota skrzynia, która epatowała blaskiem otaczających je świec i onieśmielała jakby była żywą istotą wędrującą przez eony  czasu aby stanąć przed człowiekiem współczesnym i opowiedzieć niesamowitą historię. Stałem tak oniemiały a otaczający mnie chłód przybrał na sile. Nagle poczułem mrowienie na karku dalekie od naturalnego zimna. Zdałem sobie sprawę że życie, które czuję nie płynie od skrzyni tylko postaci, która leży u jej podstawy .. życia które odchodzi .. życia człowieka umierającego w jakiś potworny, niezrozumiały sposób. Wtedy to jego ręka drgnęła i człowiek przewrócił się na wznak ..  oczy otwarły się a usta wyszeptały słowa: chroń Arkę.  Potężny wir zassał moją jaźń przerywając obrazy i wepchnął brutalnie w rzeczywistość. Obudziłem się zlany potem uświadamiając, że postać, którą przed chwilą wyśniłem była strażnikiem Arki Przymierza a tajemnicza budowla kaplicą Najświętszej Marii z Syjonu, zaprojektowaną przez cesarza Hailie Selassie, aby przechowywać i strzec w niej skarbu.  Postać mnicha, który  przed swoją śmiercią naznacza swego następcę miała wyciągniętą dłoń i wskazywała mnie samego …. oddychałem głęboko a huk samolotu, w którym siedziałem skutecznie zagłuszał kłębiące się w głowie myśli … to był tylko sen a ja zmierzałem do Aksum dawnej stolicy królów Syjonu.                                                                                                               

- Schodzimy do lądowania w Addis Ababa – zakomunikował głos z głośnika i twarda rzeczywistość zatarła niepokój. Historia rozpoczęta – pomyślałem i zapiąłem pasy. Na kolanach leżała książka z okładką kościoła w Aksum i wyobrażeniem Arki Przymierza… tajemnicy która trapi ludzkość od tysięcy lat.

Samolot uderzył kołami w betonowy pas, podskoczył parę razy i z wyciem rozpoczął hamowanie. Wylądowałem w Etiopii.