Królowa wyjechała z kraju Salomona i do krainy Bala Zadisareya dotarła w dziewięć miesięcy i pięć dni po tym, jak rozstała się z Królem. Bóle związane z narodzinami dziecka dały się jej we znaki. Urodziła męskiego potomka. Dziecko rosło a Królowa nadała mu imię Bayna-Lehkem. Gdy skończył dwanaście lat chłopiec zapytał matki

 -  Kto jest mym ojcem?  

- Królowo, zdradź mi, kto jest mym ojcem. - Królowa odpowiedziała ze złością, pragnąc przestraszyć młodzieńca, aby ten nie udał się do swego ojca

 - Dlaczego pytasz mnie o twego ojca? Ja jestem i twym ojcem, i matką. Nie próbuj dowiedzieć się niczego więcej.

Niedługo po tym przemyślała to co powiedziała i zdradziła mu

-  Ma na imię Salomon, jego kraj leży daleko stąd, droga, która tam prowadzi, jest bardzo trudna. Nie wolałbyś zostać tutaj ?

Gdy chłopiec miał dwadzieścia dwa lata i był już obeznany w sztuce wojennej, w jeździectwie, chwytaniu dzikich zwierząt i innych męskich czynnościach rzekł do Królowej

- Udam się i spojrzę w twarz memu ojcu, a potem powrócę zgodnie z Wolą Boga, Pana Izraela z powrotem

Królowa wezwała Tamrina, przywódcę jej kupców i rzekła do niego

- Przygotuj się na podróż i weź ze sobą tego młodego człowieka, który zamęczał mnie dniami i nocami. Doprowadź go przed oblicze Króla i wróć z nim bezpiecznie, jeśli tego będzie życzyć sobie Bóg, Pan Izraela

Ona sama przygotowała całą królewską świtę i wszelkie niezbędne, ułatwiające drogę dobra. Oficerom towarzyszącym jej synowi wręczyła pieniądze, które miały wystarczyć na całą podróż. Nakazała im, żeby nigdy nie opuszczali młodzieńca, prowadzili go prosto do Króla i szczęśliwie z nim wrócili po to, aby mógł on objąć władaniem jej ziemie. W Etiopii bowiem istniało prawo, według którego rządzić mogła tylko kobieta, która nigdy nie miała mężczyzny. Odtąd zawsze twój męski potomek będzie władcą, a kobieta już nigdy nie zasiądzie na tronie. Tylko twoi potomkowie będą rządzić, pokolenie po pokoleniu. Królowa wzięła młodzieńca na bok i podarowała mu znak, który otrzymała od Salomona, pierścień, dzięki któremu będzie wiedział kto jest jego synem. Młody mężczyzna wraz ze swą świtą wyruszyli w podróż. Po długiej podróży dotarli do kraju sąsiadującego z Gazą.

Gdy ludzie go ujrzeli od razu spostrzegli podobieństwo do króla. Zaraz też ruszyli wysłannicy do króla Salomona aby przynieść mu wieść o przybyszu z daleka.

- O Panie ! Zjawił się człek we wspaniałym powozie. Nie różni się od ciebie nawet najmniejszym szczegółem. Jego oczy są pełne radości jak u człowieka,  jego nogi są smukłe i pełne gracji, a jego szyja przypomina wieżę twego ojca, Dawida. Jest do ciebie podobny pod każdym względem !

- Spytaliśmy jego ludzi skąd przybyli a oni odrzekli - Przybyliśmy z ziem Hendake, z Etiopii, a zmierzamy do Judy, ziemi Króla Salomona.

Gdy Salomon usłyszał te słowa dusza uradowała się, gdyż nie miał on żadnych innych dzieci poza siedmioletnim chłopcem o imieniu Roboam oraz nieślubnym synem.

- Z tysiącem kobiet powinienem spłodzić tysiąc męskich potomków. Powinienem odziedziczyć kraje wrogów i obalić ich bożków a Bóg obdarował mnie jedynie trójką dzieci. Przybył zatem do mnie mój pierworodny syn Królowej Etiopii !

Król Salomon wysłał dowódcę swych wojsk, wraz z darami, mięsem i napitkiem, aby godnie przywitać syna. Gdy dowódca dotarł do Bayna- Lehkema uściskał go i przekazał mu wszystko z czym Król Salomon go wysłał

- Pospiesz się i chodź szybko ze mną, gdyż Król czeka na ciebie z niecierpliwością

Gdy dotarli do pałaców królewskich syn Yodahe wprowadził Bayna-Lehkema do środka. Ujrzawszy go, Salomon wstał podszedł do niego i przywitał się z nim. Zdjąwszy pas ze swej szaty objął go i  trzymając ręce na jego piersiach, pocałował go w czoło oraz oczy, po czym zażartował:

- Spójrzcie, oto mój ojciec Dawid przywrócił sobie młodość i wstał z martwych.

Bayna-Lehkem pokazał pierścień, który otrzymał od swej matki na znak synostwa i rzekł:

- Weź ten pierścień i wspomnij słowo, którego nie powiedziałeś Królowej. Obdarz nas choć skrawkiem nakrycia Arki Przymierza

- Chyba nie chcesz mnie już opuścić ?  Lepiej dla ciebie, gdy mieszkasz w naszym kraju, w którym jest Dom Boży, Arka Bożego Prawa, w którym przebywa Bóg.

- Ani złoto, ani srebro, ani bogate szaty nie są w mym kraju obiektem pożądania. Przybyłem tu, aby usłyszeć twą mądrość, zobaczyć twą twarz i Arkę. Będę wszędzie czcił Arkę Boga Izraela. Będę spoglądał na wybudowany przez ciebie Dom Boży, któremu będę składał ofiary i błagalne prośby. Obdarz mnie choć skrawkiem nakrycia Syjonu, Arki Bożego Prawa, a będę wraz z matką i wszystkimi poddanymi wielbił Go i czcił. Królowa pozbyła się już wszystkich tych, którzy wierzyli w bożki, wielbili dziwne przedmioty, kamienie i drzewa.

I tak mijały dnie jak Bayna-Lehkem przebywał w Jerusalem aż przyszedł moment powrotu. Król Salomon na osobności przeprowadził rozmowę ze swym synem.

- Dlaczego pragniesz mnie opuścić? Czego ci tu brakuje, co masz w swym barbarzyńskim kraju? Co tobą kierowało, gdy poszukiwałeś królestwa Izraela?

- Niemożliwym jest, abym tu zamieszkał. Nie, muszę wrócić do mojej matki nawet będąc przez ciebie pobłogosławionym. Masz syna, który jest lepszy niż ja, Roboama

- Mój syn Roboam ma siedem lat, a to ty jesteś moim pierworodnym synem, to ty powinieneś władać i unosić włócznię nad tym krajem

- Mój panie, nie mogę opuścić tak mego kraju, jak i mej matki. Kazała mi ona przysiąc, że nie zostanę tutaj i wrócę do niej najszybciej jak się da

Salomon zwołał wszystkich swych urzędników, oficerów i całą starszyznę, po czym rzekł do nich

- Nie jestem w stanie przekonać tego młodzieńca, aby tu został. Wysłuchajcie, co mam wam do powiedzenia. Uczyńmy go, wraz z waszymi dziećmi, królem Etiopii. Wy siedzicie po mojej prawicy i lewicy, niech więc wasi potomkowie siedzą po tych samych stronach tego młodego człowieka. Urzędnicy i oficerowie! Wyślijmy razem z nim waszych pierworodnych synów, a będziemy rządzić dwoma królestwami. Ja będę z wami rządził tu a wasze dzieci tam. Izraelem władałby Roboam. O tym wszystkim mówiła przepowiednia mego ojca Dawida. Potomkowie Salomona staną się głowami dwóch ziemskich królestw. Wyślemy do nich kapłanów, ustanowimy im prawo, a oni będą wielbić i służyć Bogu Izraela pod rządami dwóch królewskich głów.

- Niech się zatem tak stanie - odparli

Rozpoczęły się przygotowania do powrotu Bayna-Lehkema. Przygotowano maść z królewskiego olejku, rozległy się dźwięki z wielkiego i małego rogu, flety i fujarki, harfa i bęben. Całe miasto rozbrzmiało radosnymi okrzykami. Młodzieńca przyprowadzono do Świętego Świętych. Władzę królewską przekazano mu przez usta kapłana Sadoka, i przez usta Benajasza, dowódcy wojsk króla Salomona. On namaścił go świętym olejem aby królował jako król Menelik. Miasto uradowało się na wieść, że Król ustanowił swego syna Królem obcego kraju i uczynił je terytorium własnych ziem. Cierpiało jednak, gdyż Król nakazał oddać ludziom wszystkie pierworodne dzieci. Wszyscy, którzy byli po jego prawicy, mieli usiąść tak, jak ich ojcowie usiedli z Królem Salomonem, po prawej ręce jego syna Dawida, Króla Etiopii. Wszyscy, którzy byli po jego lewicy, mieli usiąść tak, jak ich ojcowie usiedli z Królem Salomonem, po lewej ręce jego syna Dawida, Króla Etiopii. Ich pozycje i imiona miały być takie same, jak ich ojców, zależne od rozkazów, potęgi, autorytetu, płacy i mądrości. Tak, jak Salomon uczynił w przypadku swych wielmożów.

Imiona wybranych były następujące: Azariah, syn Sadoka został arcykapłanem, Elias, syn archidiakona Arniego. Ojciec Arniego był Archidiakonem proroka Natana, Adram, syn Arderonesa - przywódca ludu, Fankera - syn Soba, skryba wołów, archiwista Samenyas - syn Akitalama, Fikaros, syn Neya dowódcy wojsk i wielu innych.

Dzieci wielmożów izraelskich, którym polecono podróżować wraz z królewskim synem zebrały się razem i postanowiły zawrzeć tajemne porozumienie

- Opuściliśmy kraj, w którym się urodziliśmy, kraj naszych krewnych i współrodaków. Zawrzyjmy więc przymierze tylko między nami, o którym nie dowiedzą się nawet nasi najbliżsi. Zawrzyjmy przymierze wzajemnego braterstwa.

Wtedy wystąpił Azariasz, syn kapłana Sadoka i przemówił

- Zawrzyjmy przymierze do końca naszych dni. Przyrzeknijcie, że nie powtórzycie żadnego słowa, czy będziecie żywi, martwi, w niewoli, czy też całkowicie wolni. Złóżcie przysięgę milczenia.

Gdy złożyli przysięgę, rzekł do nich

- Zabierzmy ze sobą Syjon

Wszyscy westchnęli

- Jak to uczynimy ?

- Pokażę wam. Postępujcie według mego planu, a jeśli Bóg pozwoli będziemy mogli zabrać Syjon. Gdy jednak dowiedzą się o naszych czynach zabiją nas.

Wszyscy powstali, po czym pocałowali go w głowę, twarz i oczy na znak zgody

- Zrobimy wszystko, co nam radzisz

- Wejdę zamiast mego ojca Sadoka do Domu Boga, do którego klucze nieprzerwanie dzierżę ja sam i przejdę tajemnym przejściem od pałacu Salomona. Niech każdy z was da mi dziesięć drachm , a ja przekażę je cieśli, aby ten przygotował nam deski o wysokości, szerokości i długości naszego Syjonu. Uczyni tak, gdyż kocha pieniądz. Dam mu wymiary a on przygotuje mi drewno na wzór Arki. Azariasz wykonał kopię Arki aby podmienić ją z oryginałem

Kradzież Arki Przymierza przygotowano misternie i w ukryciu aby plan nie został nikomu wyjawiony. Nadeszła w końcu oczekiwana noc. Azariasz  wstał, zbudził swych trzech braci, po czym wzięli drewno i udali się do świętego miejsca. Wszystkie prowadzące do niego drzwi były otwarte i wewnętrzne i zewnętrzne. Poprowadziły ich do miejsca gdzie leżała Arka Przymierza.. Wszyscy czterej wynieśli Syjon i zanieśli go do domu Azariasza, po czym wrócili a na jego miejsce położyli kopię z drewna i okryli  tym czym przykryty był Syjon. Na koniec zamknęli wszystkie drzwi, wzięli lampy i ustawili je w miejscu, gdzie ukryli Arkę. Później złożyli tam ofiarę z owiec i kadzidła, Syjon nakryli  purpurową tkaniną Pod osłoną nocy umieścili Syjon w wozie wraz z masą bezwartościowych przedmiotów, brudnych ubrań.

Nastał dzień, czas wyjazdu. Gdy załadowano już wszystkie wozy, wszyscy dowódcy karawany powstali, zadęto w rogi i miasto wyszło na ulice. Wszyscy byli podekscytowani. Starsi ludzie zawodzili, dzieci płakały, wdowy łkały, kobiety lamentowały, gdyż synowie wielmożów, potężni mężowie Izraela odchodzili z miasta. Nie opłakiwało  tylko ich, lecz także majestat, który mieli ze sobą zabrać. Nie wiedzieli, iż w owym majestacie znajduje się również chwała Izraela i że Syjon opuszcza ich granice. Ich serca zalewały się więc szczerymi łzami, które przypominały łzy ludzi, których pierworodnych Bóg pozabijał w Egipcie. Nie było domu, który nie byłby przepełniony lamentem ludzi. Wspaniałe miasto  wyglądało, jakby generałowie potężnej armii oblegali go, zdobyli je siłą, złupili, a jego mieszkańców uwięzili i zabili ciosami mieczy. Oto jak wyglądało Jeruzalem, miasto Syjonu.

Gdy Król Salomon dostrzegł w opuszczających miasto niezwykły majestat, zadrżał do głębi poruszony, a łzy z oczu popłynęły wprost na jego szaty. Przypomniał sobie sen i pomyślał. Biada mi ! Moja chwała mnie opuszcza, upadła korona mojej świetności, choroba trawi me wnętrzności, gdyż mój syn ode mnie odchodzi, a wraz z nim wszyscy wolni ludzie,  dzieci mojej potęgi.

Król Salomon rzekł do Kapłana Sadoka ojca Azariasza

-Idź i przynieś to, czym przykryty jest Syjon miało to zostać ofiarowane memu synowi. Jego matka w wiadomości przesłanej przez sługę Tamrina prosiła o choć skrawek nakrycia Syjonu, aby oddawać mu cześć jak i nasi poddani na całych naszych ziemiach. Wręcz mu to.

Kapłan Sadok wręczył Menelikowi nakrycie Syjonu i przekazał mu wszystkie nakazy Króla Salomona. Karawana ruszyła. Zatrzymali się  wkrótce w Gazie, mieście matki króla. Stamtąd tylko jeden dzień podróżowali do granicy Gebesu , która zwała się Mesrin. Gdy synowie izraelskich możnych zorientowali się, że podróżnicy przebyli w ciągu jednego dnia dystans trzynastodniowego marszu, a przy tym nie byli zmęczeni, głodni ani spragnieni, uwierzyli, że taka była Boża wola po czym opuścili wozy i rozłożyli namioty. Synowie dostojników Izraela  spytali swego króla Menelika

- Czy mamy ci coś zdradzić? Czy potrafisz dochować tajemnicy ?

Król odpowiedział im

- Tak, potrafię to uczynić. Gdy wyjawicie mi to co chcecie, nigdy nikomu tego nie powtórzę aż do dnia mojej śmierci.

- Bóg obmyślił plan. Skierowaliśmy nasz wzrok, a Bóg nakierował go właściwie. Wybrał On ciebie, za godne uznał twe miasto, które stanie się sługą świętego, niebiańskiego Syjonu, Arki Bożego Prawa. Będzie ona na zawsze przewodnikiem twoim i twoich potomków

Gdy Azariasz wypowiadał te słowa Menelik wpadł w gniew

- Okradliście mojego ojca !

Wzburzył się, ale na wieść iż jest to wola Boga złożył obie dłonie na swej piersi, wciągnął powietrze i powiedział

- Panie, czy w Twej łasce pamiętasz o nas, ludziach odtrąconych, których odrzuciłeś ? Chciałbym móc zobaczyć Twe czyste domostwo w niebie, święty, niebiański Syjon. Jak możemy wynagrodzić Panu wszystkie dobra, które na nas zesłał ? On jest wcieloną chwałą! On ukoronował nas Swą łaską, abyśmy mogli na ziemi służyć Jego wspaniałości.

Menelik stanął przed Syjonem, oddał Mu hołd. Po chwili  obszedł Arkę dookoła i przemówił ponownie

- Spójrz Syjonie ! Spójrz jaśniejąca niczym słońce, spójrz przyozdobiona chwałą niczym panna młoda, chwałą nie krótkotrwałą, lecz tą pochodzącą od samego Boga, któremu przystoi, aby ludzie spoglądali na nią z upragnieniem i nigdy jej nie opuszczali, aby marzyli o niej ponad wszystkimi innymi rzeczami i nigdy jej nie odrzucali, aby ludzie wiernie ją kochali i nigdy jej nie znienawidzili oraz aby ludzie z własnej woli zbliżali się do niej i nigdy się od niej nie oddalali.  

Wszyscy ludzie Etiopii  zadęli w rogi, zaczęli bić w bębny i grać na piszczałkach. Następnie załadowali swe wozy, powstali i wyruszyli  w kierunku ziem Medyama. Dotarli ostatecznie do kraju Belontosa, kraju Etiopii.  

Jerusalem tymczasem trwało niewzruszone, niepomne tego co utraciło. Życie toczyło się nadal a Salomon śnił. Wydawało mu się, że stoi w komnacie w Jeruzalem, a słońce z niebios oświetla swą wspaniałością kraj Judy. Po pewnym czasie przesunęło się, zaczęło świecić nad Krajem Etiopii i nie wróciło już nad kraj Judy. Później ponownie zstąpiło z niebios nad kraj Judy i oświetliło go jeszcze większą wspaniałością niż za pierwszym razem. Izraelici jednak nie zważali na nie i pragnęli zgasić jego światło. Ostatecznie ukazało się ono pod ziemią, w niespodziewanym miejscu i stamtąd oświetliło Etiopię. Zerwał się odurzony wizją i wezwał kapłana Sadoke

- Powiedz co sądzisz o tym co ujrzałem we śnie ? – zapytał król

Kapłan Sadok zbladł i drżącym głosem odrzekł mu

- Panie mój, dlaczego nie zdradziłeś mi, że miałeś taką wizję już wcześniej ? Moje kolana drżą. Biada nam, jeśli nasi synowie zabrali naszą Panią, świętą niebiańską Syjon, Arkę Przymierza !

- Nasza wiedza i nasz rozum poszły w zapomnienie. Zaiste, owe słońce, które ukazało mi się dawno temu gdy spałem w jednym łożu z Królową Etiopii, było symbolem świętej Syjon. Powiedz mi czy gdy wczoraj zdejmowałeś z Syjonu wspaniałe nakrycie, upewniłeś się, że tam był ?

Kapłan Sadok odrzekł na to - Nie, mój panie. Były na nim trzy nakrycia, a ja zabrałem to zewnętrzne, położyłem na wierzchu to, które otrzymałem od ciebie, po czym to zabrane przyniosłem tobie.  Usłyszawszy to, Król rzekł - Idź prędko i obejrzyj dokładnie czy jest. Kapłan Sadok wziął klucze, udał się do świątyni, otworzył drzwi i zbadał jej wnętrze. Zobaczył, że w środku nie było nic prócz związanych ze sobą drewnianych desek przyniesionych przez Azariasza, które kształtem przypominały Syjon. Kapłan ujrzawszy to upadł na twarz, duch opuścił jego ciało i z przerażenia padł martwy. Król Salomon zauważył, że Kapłan długo nie wracał, więc wysłał do niego Benaljasza, syna Yodahe. Ten ujrzał martwego kapłana. Benajasz spojrzał na miejsce, w którym powinien znajdować się Syjon, lecz go tam nie odnalazł. Upadł na twarz i krzyknął

- Biada nam ! - swoją głowę posypał popiołem, po czym stanął w drzwiach domu Boga i wydał z siebie jęk. Dźwięk ten usłyszano nawet w domu królewskim.

Król zbladł po czym powstał pełen gniewu, nakazał aby Benajasz przyszedł do niego a żołnierzom rozkazał, aby zadęli w rogi i  ruszyli w pościg za ludźmi z krainy Etiopii. Król zarządził, żeby jego wojownicy udali się w różne strony, na wypadek gdyby uciekinierzy obawiając się tego, co zrobili, zboczyli z drogi. Sam również wraz z jeźdźcami wyruszył po śladach ludzi z Etiopii. Jeźdźcy dotarli aż do Egiptu, gdzie Etiopczycy ze swym królem obozowali. Żołnierze Króla Salomona zadawali ludziom pytania, a mieszkańcy Egiptu odrzekli do nich

- Kilka dni temu pewni ludzie z Etiopii tędy przechodzili, pędząc na wozach niczym aniołowie, a byli szybsi niż orły na niebie

- Ile dni minęło od tego czasu ? - Egipcjanie odrzekli - Ten dzień jest dziewiątym, odkąd nas opuścili.

Jeźdźcy, którzy wrócili do króla Salomona i powiedzieli mu:

- Minęło dziewięć dni, odkąd opuścili Egipt. Część naszych towarzyszy wyruszyła za nimi ku Morzu Erytrei, a my przybyliśmy do ciebie, aby zdać ci raport.

Salomon wszedł do swego namiotu i zapłakał  

- Biada nam ! Już nigdy jej nie odzyskamy. Boże, dlaczego pozwoliłeś, aby zabrano mi Arkę Twego Przymierza ? Gdybyś jeszcze pozbawił mnie życia zanim to się stało!  

Salomon wraz z wojskiem wrócił do Jerusalem i zebrał starszyznę

-Wysłuchajcie tego, co mam wam do powiedzenia.

 

Starszyzna Izraela wraz ze swym Królem weszli do Świętego Świętych, po czym leżąc twarzą do ziemi błagali Boga o przebaczenie. Salomon zaś płakał w siedzibie niebiańskiej Syjon, Arki Bożego Prawa. Po chwili zaległa cisza a Salomon przemówił:

- Powstrzymajcie się, aby nieobrzezani nie mieli okazji chełpić się i mówić że ich chwała przeminęła, a Pan ich opuścił. Nie ujawniajcie niczego obcym wam ludziom. Naprawmy te deski, które spoczywają tutaj z wbitymi gwoździami, pokryjmy je złotem, ozdóbmy je na modłę Syjonu, a do ich środka włóżmy Księgę Praw. Niech ta tajemnica nigdy nie zostanie wyjawiona. Niech wszyscy myślą że Arka jest tu nadal.